Weszłyśmy do jednego z londyńskich sklepów. Oczywiście nie ważne było co kupujemy, ważne, że było to z Londynu. Tak przynajmniej twierdziła Sam. Ja za to wolałam rozejrzeć się za czymś ciekawym. Znalazłam jakąś czapkę z daszkiem. Oczywiście nie omieszkałam jej przymierzyć. Przypadła mi nawet do gustu, więc postanowiłam ją zakupić. Rozglądałam się za jakimiś butami. Natrafiłam na Conversy.
Chciałam wybrać sobie jakiś kolor, ale przerwała mi Samanta.
- On ci się podoba , prawda? - wyparowała z tekstem stając obok mnie.
- Może - odpowiedziałam krótko
- Przecież wiem, że tak. Dlaczego do niego nie zagadałaś?
- Nawet go nie znam... Poza tym wiesz przecież, że jestem nieśmiała.
- I nie jarasz się faktem, że rozmawiałaś z Harrym Stylesem?! - spytała zdziwiona
- Że z kim?
- Harry Styles jeden z członków zespołu One Direction! Tyle razy ci o nich mówiłam! - fakt Sam bez przerwy potrafiła gadać o nich jacy oni wspaniali i jakie piosenki mają. Mnie jakoś nie interesowali. Może dlatego go nie rozpoznałam.
- Tyle razy ci mówiłam, że ten zespół mnie nie obchodzi.
- Ale zakochałaś się. Musisz się do nich przekonać.
- Nie sądze - powiedziałam oglądając buty. Po około 10 minutach wyszłyśmy ze sklepu. Mieliśmy udać się do kolejnego, ale Sam stanęła jak wryta.
- Sam? Wszystko ok? - spytałam
- Widzisz to? Ty to widzisz?! Idziemy tam! - krzyknęła. Nawet nie zorientowałam się o co chodzi. Po chwili jednak skumałam. Stałyśmy przed sklepem noszącym nazwę " One Direction ". Nim się obejrzałam Sam pociągnęła mnie za ręke i weszłyśmy w głąb sklepu. Dla Samanty to był raj na ziemi. Nie dziwie się. Koszulki, kubki, plakaty... Głowa mała.
- Ja chce wszystko - powiedziała i ruszyła w stronę biżuterii. Od razu wzięła kilkanaście par kolczyków i bransoletek.
- Kobieto spokojnie
- Co spokojnie? Ty tego nie widzisz?
- Widzę i jakoś mnie nie jara
- Aj nie znasz się - powiedziała przeglądając koszulki. Ja tylko westchnęłam i sama zaczęłam przeglądać jakieś plakaty. To chyba faktycznie był on... Ale nie ważne. Było minęło i tyle. Jak pewnie się domyślacie szybko stamtąd nie wyszłyśmy, a jak już wyszłyśmy to torby miałyśmy pełne. Wychodząc natrafiliśmy na Lucy i Dave'a.
- O dziewczynki widzę, że sobie nie żałowałyście - zaśmiała się
- Głównie ona - wskazałam na Samantę i uśmiechnęłam się do niej.
- A co ty takiego nakupywałaś? - spytała zdziwiona
- Byłam w " One Direction "
- Aaa... I wszystko jasne - zaśmiała się Lucy. - Wypożyczyliśmy dwie komedie może wam się spodobają - dodała po chwili
- Może i tak - uśmiechnęła się Sam
- Wybierzmy się na spacer, co wy na to? - spytała Lucy
- Nie wiem jak reszta, ale ja jestem za - odparła Sam
- Ja też - uśmiechnęłam się
- No to chodźmy - tym razem odezwał się Dave. Spacerowaliśmy tak i rozmawialiśmy. Czy mówiłam już jak tutaj jest cudownie? Zapewne tak, ale muszę się powtórzyć. Nie żałuję, że tu przyjechałam. Samanta czasami jednak ma rację. Po powrocie do domu pierwsze co to udałam się do 'naszego' pokoju. Zaraz za mną weszła Sam, która zaczęła wypakowywać wszystkie rzeczy. Ja tylko jej się przyglądałam.
- No i co? Może w końcu się nimi zainteresujesz? Przecież musisz wiedzieć coś o swoim przyszłym mężu - zaśmiała się
- Kobieto widziałam go tylko raz w życiu i już więcej nie spotkam. Poza tym nie zakochałam się.
- W sklepie mówiłaś coś innego.
- Powiedziałam " może " ale dla ciebie to oznacza " tak ".
- Ja po prostu cię znam i wiem co masz na myśli przez takie właśnie " może ". Nie oszukasz mnie - puściła mi oczko i wróciła do swojego
zajęcia.
- Mów jak uważasz - odpowiedziałam krótko.
- No i właśnie mówię. Wiem bardzo dobrze, że on ci się podoba.
- Ale jakie to ma w ogóle znaczenie?
- No właśnie, że ma.
- No właśnie, że nie. Nawet nie był mną zainteresowany.
- Zdziwiłabyś się...
- Co masz na myśli?
- Oglądał się za tobą i bez przerwy do ciebie uśmiechał. Tak zachowuje się chłopak, która nie jest zainteresowany dziewczyną?
- Oj proszę cie, to akurat o niczym nie świadczy.
- No cóż mów jak uważasz - 'odgryzła' się.
Wieczorem tradycyjnie udałyśmy się na dół, by wspólnie z Davem i Lucy zjeść kolację. Ciocia Samanthy uwielbiała gotować, więc ciągle na stole widniały całkiem nowe potrawy. Gdy już wszyscy zajęliśmy miejsca nagle odezwała się Lucy
- Wiecie dziewczynki, dzisiaj jak wracałam z księgarni znalazłam pewną ulotkę. Niedaleko nas są zajęcia na basenie. Wiem, że obydwie lubicie pływać. Może się zapiszecie?
- Ciekawa propozycja. Ja idę napewno. - odparła Sam
- Spróbować nie zaszkodzi - tym razem ja się odezwałam.
- To świetnie. Zapisy są chyba jutro od 15 o ile dobrze pamiętam. Zresztą same możecie dokładnie sprawdzić. Tablica ogłoszeniowa jest za rogiem - puściła do nas oczko.
Po zjedzonej kolacji ja i Sam ruszyłyśmy na górę. Jako pierwsza udałam się do łazienki gdzie trochę się odświeżyłam. Potem przebrałam się w swoją piżamę i wylądowałam w łóżku. Już miałam zasnąć, gdy drzwi do pokoju otworzyły się. Po chwili ujrzałam czyjąś sylwetkę. Szybko spostrzegłam, że to Sam.
- Śpisz już? - spytała szeptem pochylając się nade mną.
- Nie śpię - odpowiedziałam krótko.
- To dobrze. Słuchaj, jutro mój kumpel Mitchel organizuje imprezę w okolicy. To mój dobry kumpel znamy się od dawna...
- Do rzeczy Sam - poganiałam ją
- No nie ważne. Pytałam ciocię czy możemy się tam wybrać, ale ta nie zgodziła się...
- I...?
- I chcę wymyślić jakiś plan, żeby wyrwać się z domu bez jej wiedzy - słysząc te słowa wiedziałam, że będą z tego niezłe kłopoty...
- Kontynuuj
- Te wakacje to w końcu nasze wakacje, tak? Owszem, że musimy spędzić trochę czasu z ciocią, ale musimy też spędzić ten czas same, tak jak my chcemy. Czy ty wyobrażasz sobie, żeby przez trzy tygodnie robi to co chce moja ciocia?
- Sam, ty chyba nic nie rozumiesz. Twoja ciocia z pewnością nie chciała nas tu ściągać tylko po to, byśmy robiły to co ona chce. Zrozum, że jesteśmy teraz pod jej opieką i twoja ciocia musi się nami opiekować.
- Jasmine, co ty wygadujesz? - oburzyła się
- Sam, spokojnie. Nie jesteśmy u siebie pamiętaj o tym.
- Ale no proszę cię... Nie chcesz się jakoś rozerwać? To będzie niezła przygoda, mówię ci - próbowała mnie przekonać - Poza tym, ja już mam nawet plan...
____________
Cześć Wam! Na samym początku chciałabym Was bardzo mocno przeprosić za tak długą nieobecność i za to, że nic Wam nie powiedziałam. Miałam pewne problemy zdrowotne i musiałam nadrabiać zaległości w szkole, więc mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe :) Przepraszam Was jeszcze raz i od teraz rozdziały będą dodawane tak jak mówiłam, czyli co 3-4 dni. Myślałam też nad tym by dodawać je tylko w określone dni, np. poniedziałek i piątek, ale jeszcze się nad tym zastanowię :)
Co do rozdziału, to był już napisany jeszcze zanim założyłam tego bloga, jednak musiałam trochę dopisać, bo wcześniej to była połowa z tego. No, ale teraz jest już okej ;) Więc tak... Mamy 30 marca, a jak się nie pośpieszę to będzie już 31, więc do rzeczy. Kolejny rozdział 5.04 w piątek :D W poniedziałek i wtorek mam wolne co prawda, ale nie będę wtedy przy komputerze, w środę mam w szkole test z matematyki z I semestru i muszę się wziąć do roboty z nauką, bo trzeci już niedługo, a ja nic kompletnie nie pamiętam :/ W czwartek mam wolne, bo w szkole są testy, ale na ten dzień mam już plany, więc pozostaje piątek :) W kolejnym rozdziale dam Wam informację jak będzie z dodawaniem tych rozdziałów. Jak na razie to tyle ode mnie :) Wesołych Świąt Wielkanocnych :) Paaa :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz