czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 1 - '...mówiłam ci, że się nad tym zastanowię'


Przebudziłam się około godziny dziewiątej. Wstałam i rozprostowałam kości a następnie podeszłam do okna. Na zewnątrz świeciło słońce pomimo tak wczesnej pory. Jak na pierwszy dzień wakacji byłam zadowolona, że nie było żadnych burz ani deszczów. Po chwili tradycyjnie udałam się do łazienki gdzie trochę się ogarnęłam. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Natępnie chwyciłam moją lokówkę i podkręciłam końce włosów. Teraz został już tylko makijaż. Nie miałam zamiaru nakładać na siebie nie wiadomo jakiej tapety. Postawiłam na delikatny make-up. Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu. Po wyjściu odrazu wróciłam do siebie. Otworzyłam szafę i przeglądałam całą jej zawartość, aż w końcu się
zdecydowałam. Włożyłam to: http://www.faslook.pl/collection/na-wakacje-10/. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół i udałam się w stronę kuchni. Przygotowałam sobie kanapki i zostawiłam na stole. Nalewałam trochę wody do szklanki, gdy nagle do pomieszczenia wparowała Samanta. Przestraszyłam się jej, jednak na szczęście nic nie rozlałam.
- Cześć ! - krzyknęła uradowana.
- No czeeść.. - przeciągnęłam nie pewnie - Co ty tu robisz o tej porze? - spytałam patrząc na nią, gdyż Sam nie była 'rannym ptaszkiem'.
- Coś w tym dziwnego? - odpowiedziała pytaniem na pytanie głupio się uśmiechając
- O co chodzi? - po raz kolejny spytałam, wiedząc że Sam coś kręci. Znałam te jej uśmieszki.
- Chcesz wiedzieć? - spytała, a na jej twarzy pojawił się wielki banan.
- No raczej
- Jadę do Londynu! - ucieszyła się. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć ta wtrąciła się - A ty ze mną!
- Że co proszę? - spytałam zdziwiona
- Moja ciocia chce żebyśmy odwiedziły ją w te wakacje. Ty i ja. Poza tym zawsze chciałaś tam pojechać i teraz masz okazję! - próbowała mnie
przekonać.
- Nie chce siedzieć twojej cioci na głowie..
- Ale ona nie będzie miała nic przeciwko! Przemyśl to jeszcze, ok?
- No dobrze, pomyślę...
- No i się cieszę - powiedziała z uśmiechem i wstała. - Za pół godziny na plaży gram w siatkę. Idziesz ze mną? - zaproponowała
- Jasne - odparłam. Dokończyłam śniadanie i odłożyłam talerzyk. Po chwili zorientowałam się, że przecież nie pójdę w tym stroju na plaże.
- Idę się przebrać, będę za chwilę - powiedziałam i po schodach udałam się do swojego pokoju. Ubrałam się w to: http://www.faslook.pl/collection/na-plaze-48/ potem spakowałam kilka rzeczy do torby i z zpowrotem udałam się na dół.
- Gotowa? - usłyszałam głos Sam
- Zwarta i gotowa - odparłam będąc już na dole.
- No to idziemy - powiedziała i wyszłyśmy. Do plaży nie miałyśmy daleko. Po około 5 minutach byłyśmy na miejscu. Rozłożyłyśmy się nie daleko brzegu.
- O której gracie? - odezwałam się pierwsza
- Em... - 'odpowiedziała' spoglądając na zegarek - Za 10 minut - uśmiechnęła się
- To może w tym czasie trochę popływamy? - spytałam unosząc brwi
- Czemu nie - odparła i obydwie udałyśmy się w stronę morza. Pływałyśmy, nurkowałyśmy i chlapałyśmy się nawzajem. Czas minął dość szybko bo nim spostrzegłyśmy wszyscy chętni już zbierali się koło siatki. Wyszłyśmy z wody i dołączyłyśmy do nich. Po 15 minutowej grze usiadłyśmy na koce i zaczęłyśmy się opalać oczywiście nie zapominając o olejkach. Siedziałyśmy tam jeszcze dobre dwie godziny, gdy w końcu
postanowiłyśmy powoli się zwijać. Po drodze zahaczyłyśmy o budkę z lodami i shake'ami. Gdy byłyśmy już w domu pierwsze co to ścigałyśmy się do łazienki. Oczywiście wygrałam. Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się w szlafrok. Potem przebrałam się  z powrotem w rzeczy, które miałam na sobie rano.
- Jedziesz ze mną na zakupy do galerii? - usłyszałam Samante.
- Teraz?
- Tak, teraz.
- Mogę jechać - uśmiechnęłam się wychodząc z pokoju.
Razem zeszłyśmy na dół i odjechałyśmy samochodem Sam.
- A tak w ogóle to kiedy chcesz jechać do swojej cioci? - zapytałam przerywając panującą ciszę.
- Pojutrze. - odpowiedziała i zerknęła na mnie - Czyli jedziesz? - dodała po chwili.
- Patrz na drogę. Poza tym mówiłam ci, że się nad tym zastanowię.
- Wiem, ale musisz jechać! No po prostu musisz i koniec! Przecież nie wytrzymałabym tyle czasu bez ciebie
- Tyle czyli ile?
- No... 3 tygodnie. Więc sama widzisz. Co ty byś tu robiła beze mnie? - zaśmiała się
- Coś by się znalazło - powiedziałam. Ta tylko spojrzała na mnie. - Oj żartuję... - posłałam jej uśmiech.
- No ja mam nadzieje - odparła. Chwilę później byłyśmy już na parkingu pod galerią. Weszłyśmy do środka i rozglądałyśmy się za jakimś ciekawym sklepem. Pierw poszłyśmy do H&M. Sam oglądała jakieś ładne sukienki ja za to rozglądałam się za jakimiś fajnymi spódniczkami. Nie minęło może 10 minut, kiedy opuściłyśmy sklep udając się do kolejnego. Sam zdąrzyła kupić już dwie sukienki, ja ani jednej. Może
w kolejnym coś się znajdzie. Chodziłyśmy tak od sklepu do sklepu. Trzeba było w końcu kupić coś nowego na wakacje. Znalazłam kilka dość ładnych strojów kąpielowych i jakoś nie mogłam się zdecydować.
- Który lepszy? - spytałam pokazując Sam to co wynalazłam.
- Hmm... Ja na twoim miejscu wzięłabym wszystkie trzy - uśmiechnęła się
- W sumie to... czemu nie? - odparłam. Posłuchałam się jej i kupiłam te trzy stroje.
Nie liczyłam ile tam się nasiedziałyśmy, jednak trochę czasu minęło. Wróciłyśmy do domu około 17. Rzuciłam się na łóżko nie czując nóg.
Koło mnie było kilkanaście toreb. Po krótkim odpoczynku wypakowałam wszystkie zakupione rzeczy. Gdy tylko skończyłam momentalnie udałam się w stronę pokoju Samanty.
- Mogę? - powiedziałam uchylając lekko drzwi.
- Jasne, wejdź - na jej słowa weszłam do środka.
- Podjęłam decyzję
- Nareszcie! - ucieszyła się Sam.
________________
No więc pierwszy rozdział mam już za sobą ;) Co do kolejnego muszę go jeszcze dopracować. Tzn. jest już gotowy, ale muszę wprowadzić jeszcze pewne poprawki :) Rozdziały będę dodawać co 3-4 dni. Jednak jeśli chodzi o drugi to pojawi się on trochę wcześniej ( jutro, albo pojutrze ) tylko dlatego, że będę wyjeżdżać. Jeszcze kilka słów na temat tego rozdziału. Wiem, że teraz nic się nie dzieje, jednak postaram się, aby kolejne były już ciekawsze. W końcu dopiero się rozkręcam ;) No to chyba tyle. Pa :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz