piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 2 - ' Tak, naprawdę '


Usiadłam na brzegu jej łóżka.
- Pojadę z tobą do Londynu - powiedziałam z uśmiechem.
- Naprawdę ?!! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
- Tak naprawdę, a teraz przestań mnie dusić
- Przepraszam - oderwała się ode mnie - Ale jesteś pewna?
- Tak, jestem pewna. Pojadę tam z tobą, ale nie chce być żadnym ciężarem dla twojej cioci.
- Przecież już ci mówiłam, że chętnie przyjmie do siebie nas obydwie - powiedziała z uśmiechem.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, aż w końcu zgłodniałyśmy mimo iż jadłyśmy obiad na mieście.
- Zamówie pizze - powiedziałam z uśmiechem. Nie czekałyśmy zbyt długo. Zamówiłyśmy dwie hawajskie. Po dostarczeniu odrazu siadłyśmy przed telewizorem oglądając jakieś filmy do późna. Pierw horrory potem komedie. Obydwie zasnęłyśmy. Przebudziłam się i spojrzałam na
zegarek. Dopiero 21. Dopiero? Już. Ogarnęłam cały syf dookoła i wyłączyłam telewizję. Sam nadal spała. Nie miałam zamiaru jej przeszkadzać i udałam się do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Potem wskoczyłam w swoją piżamę i udałam się do siebie. Nie miałam co robić, więc zaczęłam powoli pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy już w miarę to ogarnęłam postanowiłam pójść na dół i przebudzić Sam.  Jak widać nie musiałam bo nasza księżniczka już nie spała, tylko krzątała się po kuchni. Bez słowa weszłam do środka i chwyciłam sok stojący na stole. Przelałam go do szklanki i zaczęłam pić.
- Na którą mamy wylot? - spytałam tym samym przerywając ciszę.
- Na 12. Spakowałaś się już?
- Tylko te najważniejsze rzeczy. Ty zapewne jeszcze w proszku - zaśmiałam się
- Mam czas - uśmiechnęła się. Postanowiłam wrócić do siebie.
- Lece do siebie, Do jutra - powiedziałam i opuściłam kuchnię udając się do pokoju. Usiadłam na łóżku i chwyciłam jakąś książkę, jednak szybko usnęłam.
*
Spałam, gdy obudziły mnie jakieś dźwięki. Chcąc nie chcąc podniosłam głowę. Przetarłam oczy i zwlekłam się z łóżka.
- Co się dzieje? - spytałam zaspana wychodząc z pokoju i widząc zdenerwowaną Sam.
- O dobrze że już nie śpisz. Lepiej się ubieraj. Przesunęli wylot. Powinniśmy być na lotnisku za godzinę.
- Że co? Przecież ja się nie wyszykuję w godzinę!
- To nie stój tak tylko bierz się do roboty. - posłuchałam się jej i momentalnie wparowałam do łazienki. Po umyciu zębów włosy uczesałam w niedbałego koka. Zabrałam ze sobą grzebień, szczotkę i szczoteczkę. Wróciłam do siebie i zapakowałam wszystko. Szybko włożyłam na siebie te rzeczy http://www.faslook.pl/collection/na-codzien-237/  i zabrałam się za pakowanie reszty ubrań. Wyszykowałyśmy się w niecałe pół godziny i szybko zamówiłyśmy taxi. Po 15 minutach kierowca czekał pod domem. Spakowałyśmy swoje walizki i wsiadłyśmy do środka. Dosyć szybko dotarłyśmy na lotnisko. Jak się okazało już odbywała się odprawa biletowo-bagażowa. Po jej zakończeniu w końcu mogłyśmy odetchnąć. Usiadłyśmy w małej kawiarence mając ze sobą już tylko bagaż podręczny. Do odlotu miałyśmy jeszcze trochę czasu. Zamówiłyśmy sobie po kawie i ciastku.
- Już nie mogę się doczekać - powiedziała Sam.
- Ja tak samo. Napewno niczego nie zapomniałaś?
- Myślę, że nie, chociaż jeszcze się okaże - zaśmiała się.
- Kto nas odbiera?
- Narzeczony cioci. Widziałam go pare razy więc chyba go rozpoznam. - uśmiechnęła się
- Oni w ogóle wiedzą, że będziemy wcześniej?
- Tak już do nich dzwoniłam.
Po skonsumowaniu ciastka zamówiłam sobie jeszcze jedną kawe.
- Nie za dużo trochę tej kawy? - spytała zdziwiona Sam dalej męcząc swoją pierwszą.
- Nie martw się o mnie - posłałam jej uśmiech. Jak się okazało nie starczyło już czasu bym mogła ją w spokoju wypić, gdyż pasażerowie zostali już wzywani na pokład. Zapłaciłyśmy i opuściłyśmy kawiarenkę. Nim się obejrzałam byłyśmy już w samolocie. Zajęłyśmy miejsca i oczekiwałyśmy na start. Czekało nas jakże niesamowite 5 godzin lotu. Rozsiadłam się w fotelu i wyciągłam z torebki mp3 wraz ze słuchawkami, Sam zrobiła to samo. W połowie lotu Samanta zasnęła. Tradycja. Postanowiłam przebudzić ją dopiero przy lądowaniu. W połowie lotu trochę zgłodniałam więc kupiłam jakąś kanapkę, którą serwowali na pokładzie. Zawsze coś. Dotrzymałam słowa i przebudziłam Sam, gdy tylko kazali zapinać pasy. W końcu po 5 godzinach wylądowałyśmy. W końcu. Właśnie jesteśmy w Londynie.
- Nareszcie - odezwała się uradowana. Wzięłyśmy wszystkie torebki i opuściłyśmy pokład. Potem chyba z godzinę czekałyśmy na walizki, które dotarły prawie ostatnie. Odebrałyśmy swoje bagaże i udałyśmy się w stronę wyjścia.
- I co widzisz go? - spytałam, gdyż jeszcze nie widziałam narzeczonego jej cioci.
- Tak, tam stoi - powiedziała z uśmiechem - Cześć wujku - przywitała się, gdy tylko się do niego zbliżyliśmy.
- Cześć Samanta. - odparł i przytulił ją.
- To jest moja przyjaciółka, Jasmine.
- Dzień dobry - powiedziałam wyciągając dłoń.
- A dzień dobry, dzień dobry. Dave, bardzo miło poznać
- Mnie również - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Pomogę wam - powiedział chwytając obydwie walizki - Chodźcie.
- Dziękujemy - odpowiedziałyśmy chórem i opuściłyśmy lotnisko. Zrobiło się trochę chłodno, a ja głupia nie pomyślałam, żeby wziąć ze sobą jakąś bluzę. No cóż wytrzymam ten kawałek do auta. Od lotniska do domu cioci była godzina. Cały ten czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nawet polubiłam tego Dave'a. To całkiem fajny gość.
- Dobra jesteśmy na miejscu - powiedział. Bez jego pomocy wyjęłyśmy walizki i powoli udałyśmy się w stronę domu cioci.
- Wow. Wy naprawdę tu mieszkacie? - spytała z niedowierzaniem. Nim zdążył odpowiedzieć z domu wyparowała ciocia Lucy.
- Samanta, Jasmine! Dziewczynki jak miło was widzieć - powiedziała i przytuliła nas obie. - Chodźcie do środka - dodała i zaprowadziła nas do domu. Mieszkanie było naprawdę śliczne. Nasz pokój usytuowany był na górze. Musiałyśmy być w jednym pokoju, jednak to nie problem bo był on dość duży i dało się nas pomieścić. Rozpakowałyśmy walizki i zeszłyśmy na dół. Lucy oprowadziła nas po całym domu.
Mamy czuć się jak u siebie. Po krótkiej 'wycieczce' wszyscy wypiliśmy herbatę i porozmawialiśmy.
- Możecie iść już do siebie i odpocząć. Pewnie jesteście zmęczone. Jutro będziemy jechać na zakupy do centrum, więc pokażemy wam okolice. - powiedziała
- Już nie możemy się doczekać - odezwała się Sam. Dopiłyśmy herbatę i ruszyłyśmy na górę. W sumie to tylko ja, bo Samanta została na dole chcąc jeszcze coś zjeść. Ja jakoś nie miałam już apetytu. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i przebrałam się w piżame. Potem ułożyłam się wygodnie w łóżku próbując zasnąć.
*
Przebudziłam się. Zegarek wskazywał 10. Wstałam z łóżka. Sam już nie było. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Jak zwykle wzięłam prysznic i umyłam zęby. Włosy naprostowałam. Zrobiłam sobie lekki makijaż i udałam się z powrotem do pokoju. Tym razem wybrałam to http://www.faslook.pl/collection/pastelowe-barwy/
Zeszłam po cichu na dół nie chcąc nikogo obudzić.
- Nie musisz się tak skradać - odezwała się Lucy, która krzątała się po kuchni.
- O.. Dzień dobry. Myślałam, że jeszcze śpicie.
- Dzień dobry. Nie śpimy już od dawna. Zajmij sobie miejsce przy stole w jadalni. Zaraz śniadanie.
Posłusznie udałam się do jadalni i dołączyłam do Samanty i Dave'a.
- Dzień dobry - powiedziałam wchodząc do środka.
- A witam, witam - odezwał się Dave.
- Cześć - uśmiechnęła się Sam. Po chwili Lucy dołączyła do nas i razem zabraliśmy się za jedzenie. Gdy tylko skończyliśmy udałam się na górę spakować torebkę, bo za chwilę jedziemy. Spakowałam te najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam spowrotem na dół. Nim się zorientowałam wszyscy byliśmy już w aucie. Muszę przyznać, że okolica jest naprawdę świetna. Mogłabym tu mieszkać. Zaczęliśmy chodzić po sklepach
kupując coś do domu. Po drodze zahaczyliśmy o restauracje. Siedzieliśmy tam dłuższą chwilę.
- Jak chcecie możecie przejść się po sklepach z ubraniami. Są tu za rogiem. My w tym czasie z Davem wybierzemy jakiś ciekawy film. Co wy na to? - zaproponowała
- Jak mogłybyśmy odmówić - zaśmiała się Sam. Po chwili opuściłyśmy restaurację i udałyśmy się w stronę sklepu.
- Dobrze, że dałam się tobie namówić... Tu jest cudownie - rzekłam
- Widzisz? Mnie zawsze warto słuchać - zaśmiała się. Obejrzałam się na chwilę, czując, że coś wypadło z mojej torebki. Nie zorientowałam się co to było, bo wpadłam przypadkiem na jakiegoś przechodnia. Nie wierzę, że Sam go nie widziała. Pewnie specjalnie nic mi nie mówiła.
- Przepraszam nie zauważyłam cię - zaczęłam się tłumaczyć gdy moim oczom ukazał się wysoki, zielonooki chłopak z bujnymi lokami.
- Nic się nie stało, ale następnym razem mogłabyś bardziej uważać - uśmiechnął się i poszedł dalej. Ja za to podniosłam swoją " zgubę " i odezwałam się do Sam:
- Dlaczego nic mi nie mówiłaś?
- Bo on akurat był ładny - zaśmiała się. Ja tylko walnęłam ją lekko w ramie.
__________________
No więc 2 rozdział już jest :) Wiem, że strasznie późno, ale nie mogę spać i mi się nudzi -.- Więc postanowiłam go w końcu dodać. Nóg naprawdę dzisiaj nie czuje :/ Wstałam o 8 rano, bo jechałam na narty. Oczywiście musiałam mieć nauke xD Ale za to miałam fajnego instruktora :D W sumie na nauce wyrąbałam się tylko 3 razy, potem na stoku tylko raz, ale tak, że noga boli mnie do tej pory ._. Potem jak wróciliśmy musiałam pojechać z moją mamą do galerii po sukienkę na sylwestra ( bo oczywiście nie zmieściłam się już w swoją ulubioną :/ ) dla mnie i dla niej. Siedziałyśmy tam dobre dwie godziny o.o
Ale ok, już Was nie zanudzam ;) Pojutrze wyjeżdżam, więc trzeci rozdział pojawi się dopiero po nowym roku. A no właśnie, przecież muszę złożyć Wam życzenia skoro w tym roku już nic nie dodam. Chciałabym życzyć Wam wszystkiego najlepszego, zabawy do samego rana i niezapomnianego sylwestra :) Myślę, że będziecie się dobrze bawić ^^ Jeszcze na koniec wierszyk : >

Mikołaja w kominku,
Prezentów ile się da,
Cukierków 2 skrzynki,
Pięciometrowej choinki,
Przed domem śnieżnego bałwana
I sylwestra do rana!

Widzimy się w 2013 roku :) Paaa :*


czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 1 - '...mówiłam ci, że się nad tym zastanowię'


Przebudziłam się około godziny dziewiątej. Wstałam i rozprostowałam kości a następnie podeszłam do okna. Na zewnątrz świeciło słońce pomimo tak wczesnej pory. Jak na pierwszy dzień wakacji byłam zadowolona, że nie było żadnych burz ani deszczów. Po chwili tradycyjnie udałam się do łazienki gdzie trochę się ogarnęłam. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Natępnie chwyciłam moją lokówkę i podkręciłam końce włosów. Teraz został już tylko makijaż. Nie miałam zamiaru nakładać na siebie nie wiadomo jakiej tapety. Postawiłam na delikatny make-up. Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu. Po wyjściu odrazu wróciłam do siebie. Otworzyłam szafę i przeglądałam całą jej zawartość, aż w końcu się
zdecydowałam. Włożyłam to: http://www.faslook.pl/collection/na-wakacje-10/. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół i udałam się w stronę kuchni. Przygotowałam sobie kanapki i zostawiłam na stole. Nalewałam trochę wody do szklanki, gdy nagle do pomieszczenia wparowała Samanta. Przestraszyłam się jej, jednak na szczęście nic nie rozlałam.
- Cześć ! - krzyknęła uradowana.
- No czeeść.. - przeciągnęłam nie pewnie - Co ty tu robisz o tej porze? - spytałam patrząc na nią, gdyż Sam nie była 'rannym ptaszkiem'.
- Coś w tym dziwnego? - odpowiedziała pytaniem na pytanie głupio się uśmiechając
- O co chodzi? - po raz kolejny spytałam, wiedząc że Sam coś kręci. Znałam te jej uśmieszki.
- Chcesz wiedzieć? - spytała, a na jej twarzy pojawił się wielki banan.
- No raczej
- Jadę do Londynu! - ucieszyła się. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć ta wtrąciła się - A ty ze mną!
- Że co proszę? - spytałam zdziwiona
- Moja ciocia chce żebyśmy odwiedziły ją w te wakacje. Ty i ja. Poza tym zawsze chciałaś tam pojechać i teraz masz okazję! - próbowała mnie
przekonać.
- Nie chce siedzieć twojej cioci na głowie..
- Ale ona nie będzie miała nic przeciwko! Przemyśl to jeszcze, ok?
- No dobrze, pomyślę...
- No i się cieszę - powiedziała z uśmiechem i wstała. - Za pół godziny na plaży gram w siatkę. Idziesz ze mną? - zaproponowała
- Jasne - odparłam. Dokończyłam śniadanie i odłożyłam talerzyk. Po chwili zorientowałam się, że przecież nie pójdę w tym stroju na plaże.
- Idę się przebrać, będę za chwilę - powiedziałam i po schodach udałam się do swojego pokoju. Ubrałam się w to: http://www.faslook.pl/collection/na-plaze-48/ potem spakowałam kilka rzeczy do torby i z zpowrotem udałam się na dół.
- Gotowa? - usłyszałam głos Sam
- Zwarta i gotowa - odparłam będąc już na dole.
- No to idziemy - powiedziała i wyszłyśmy. Do plaży nie miałyśmy daleko. Po około 5 minutach byłyśmy na miejscu. Rozłożyłyśmy się nie daleko brzegu.
- O której gracie? - odezwałam się pierwsza
- Em... - 'odpowiedziała' spoglądając na zegarek - Za 10 minut - uśmiechnęła się
- To może w tym czasie trochę popływamy? - spytałam unosząc brwi
- Czemu nie - odparła i obydwie udałyśmy się w stronę morza. Pływałyśmy, nurkowałyśmy i chlapałyśmy się nawzajem. Czas minął dość szybko bo nim spostrzegłyśmy wszyscy chętni już zbierali się koło siatki. Wyszłyśmy z wody i dołączyłyśmy do nich. Po 15 minutowej grze usiadłyśmy na koce i zaczęłyśmy się opalać oczywiście nie zapominając o olejkach. Siedziałyśmy tam jeszcze dobre dwie godziny, gdy w końcu
postanowiłyśmy powoli się zwijać. Po drodze zahaczyłyśmy o budkę z lodami i shake'ami. Gdy byłyśmy już w domu pierwsze co to ścigałyśmy się do łazienki. Oczywiście wygrałam. Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się w szlafrok. Potem przebrałam się  z powrotem w rzeczy, które miałam na sobie rano.
- Jedziesz ze mną na zakupy do galerii? - usłyszałam Samante.
- Teraz?
- Tak, teraz.
- Mogę jechać - uśmiechnęłam się wychodząc z pokoju.
Razem zeszłyśmy na dół i odjechałyśmy samochodem Sam.
- A tak w ogóle to kiedy chcesz jechać do swojej cioci? - zapytałam przerywając panującą ciszę.
- Pojutrze. - odpowiedziała i zerknęła na mnie - Czyli jedziesz? - dodała po chwili.
- Patrz na drogę. Poza tym mówiłam ci, że się nad tym zastanowię.
- Wiem, ale musisz jechać! No po prostu musisz i koniec! Przecież nie wytrzymałabym tyle czasu bez ciebie
- Tyle czyli ile?
- No... 3 tygodnie. Więc sama widzisz. Co ty byś tu robiła beze mnie? - zaśmiała się
- Coś by się znalazło - powiedziałam. Ta tylko spojrzała na mnie. - Oj żartuję... - posłałam jej uśmiech.
- No ja mam nadzieje - odparła. Chwilę później byłyśmy już na parkingu pod galerią. Weszłyśmy do środka i rozglądałyśmy się za jakimś ciekawym sklepem. Pierw poszłyśmy do H&M. Sam oglądała jakieś ładne sukienki ja za to rozglądałam się za jakimiś fajnymi spódniczkami. Nie minęło może 10 minut, kiedy opuściłyśmy sklep udając się do kolejnego. Sam zdąrzyła kupić już dwie sukienki, ja ani jednej. Może
w kolejnym coś się znajdzie. Chodziłyśmy tak od sklepu do sklepu. Trzeba było w końcu kupić coś nowego na wakacje. Znalazłam kilka dość ładnych strojów kąpielowych i jakoś nie mogłam się zdecydować.
- Który lepszy? - spytałam pokazując Sam to co wynalazłam.
- Hmm... Ja na twoim miejscu wzięłabym wszystkie trzy - uśmiechnęła się
- W sumie to... czemu nie? - odparłam. Posłuchałam się jej i kupiłam te trzy stroje.
Nie liczyłam ile tam się nasiedziałyśmy, jednak trochę czasu minęło. Wróciłyśmy do domu około 17. Rzuciłam się na łóżko nie czując nóg.
Koło mnie było kilkanaście toreb. Po krótkim odpoczynku wypakowałam wszystkie zakupione rzeczy. Gdy tylko skończyłam momentalnie udałam się w stronę pokoju Samanty.
- Mogę? - powiedziałam uchylając lekko drzwi.
- Jasne, wejdź - na jej słowa weszłam do środka.
- Podjęłam decyzję
- Nareszcie! - ucieszyła się Sam.
________________
No więc pierwszy rozdział mam już za sobą ;) Co do kolejnego muszę go jeszcze dopracować. Tzn. jest już gotowy, ale muszę wprowadzić jeszcze pewne poprawki :) Rozdziały będę dodawać co 3-4 dni. Jednak jeśli chodzi o drugi to pojawi się on trochę wcześniej ( jutro, albo pojutrze ) tylko dlatego, że będę wyjeżdżać. Jeszcze kilka słów na temat tego rozdziału. Wiem, że teraz nic się nie dzieje, jednak postaram się, aby kolejne były już ciekawsze. W końcu dopiero się rozkręcam ;) No to chyba tyle. Pa :*

środa, 26 grudnia 2012

Prolog


Ten wyjazd bardzo mnie zaskoczył, ale zarazem ucieszył. Te wakacje spędzę w Londynie, miejscu w którym zawsze chciałam być. Planowałam z rodzicami taki wyjazd, jednak nie wszystko poszło wtedy jak chciałam. 4 lata temu moi rodzice mieli wypadek samochodowy. Od tamtej pory wychowywali mnie dziadkowie i to z nimi mieszkałam. Przez cały ten czas była ze mną Samanta - moja najlepsza przyjaciółka. Nie dawno obydwie obchodziłyśmy swoje 18. urodziny i dzielimy mieszkanie, które wynajmujemy. Nie chciałam siedzieć na głowie dziadków, poza tym stąd miałam bliżej na uczelnie. Marzyłam, żeby w końcu się stąd wyrwać i to dzięki Samancie mogłyśmy to zrobić. Jej ciocia, chciała abyśmy ją odwiedziły. Obydwie wiedziałyśmy, że te wakacje będą niezapomniane. W końcu to Londyn. Jak się okaże ten wyjazd będzie o wiele ciekawszy niż nam się wydaje...