Usiadłam na brzegu jej łóżka.
- Pojadę z tobą do Londynu - powiedziałam z uśmiechem.
- Naprawdę ?!! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
- Tak naprawdę, a teraz przestań mnie dusić
- Przepraszam - oderwała się ode mnie - Ale jesteś pewna?
- Tak, jestem pewna. Pojadę tam z tobą, ale nie chce być żadnym ciężarem dla twojej cioci.
- Przecież już ci mówiłam, że chętnie przyjmie do siebie nas obydwie - powiedziała z uśmiechem.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, aż w końcu zgłodniałyśmy mimo iż jadłyśmy obiad na mieście.
- Zamówie pizze - powiedziałam z uśmiechem. Nie czekałyśmy zbyt długo. Zamówiłyśmy dwie hawajskie. Po dostarczeniu odrazu siadłyśmy przed telewizorem oglądając jakieś filmy do późna. Pierw horrory potem komedie. Obydwie zasnęłyśmy. Przebudziłam się i spojrzałam na
zegarek. Dopiero 21. Dopiero? Już. Ogarnęłam cały syf dookoła i wyłączyłam telewizję. Sam nadal spała. Nie miałam zamiaru jej przeszkadzać i udałam się do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Potem wskoczyłam w swoją piżamę i udałam się do siebie. Nie miałam co robić, więc zaczęłam powoli pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy już w miarę to ogarnęłam postanowiłam pójść na dół i przebudzić Sam. Jak widać nie musiałam bo nasza księżniczka już nie spała, tylko krzątała się po kuchni. Bez słowa weszłam do środka i chwyciłam sok stojący na stole. Przelałam go do szklanki i zaczęłam pić.
- Na którą mamy wylot? - spytałam tym samym przerywając ciszę.
- Na 12. Spakowałaś się już?
- Tylko te najważniejsze rzeczy. Ty zapewne jeszcze w proszku - zaśmiałam się
- Mam czas - uśmiechnęła się. Postanowiłam wrócić do siebie.
- Lece do siebie, Do jutra - powiedziałam i opuściłam kuchnię udając się do pokoju. Usiadłam na łóżku i chwyciłam jakąś książkę, jednak szybko usnęłam.
*
Spałam, gdy obudziły mnie jakieś dźwięki. Chcąc nie chcąc podniosłam głowę. Przetarłam oczy i zwlekłam się z łóżka.
- Co się dzieje? - spytałam zaspana wychodząc z pokoju i widząc zdenerwowaną Sam.
- O dobrze że już nie śpisz. Lepiej się ubieraj. Przesunęli wylot. Powinniśmy być na lotnisku za godzinę.
- Że co? Przecież ja się nie wyszykuję w godzinę!
- To nie stój tak tylko bierz się do roboty. - posłuchałam się jej i momentalnie wparowałam do łazienki. Po umyciu zębów włosy uczesałam w niedbałego koka. Zabrałam ze sobą grzebień, szczotkę i szczoteczkę. Wróciłam do siebie i zapakowałam wszystko. Szybko włożyłam na siebie te rzeczy http://www.faslook.pl/collection/na-codzien-237/ i zabrałam się za pakowanie reszty ubrań. Wyszykowałyśmy się w niecałe pół godziny i szybko zamówiłyśmy taxi. Po 15 minutach kierowca czekał pod domem. Spakowałyśmy swoje walizki i wsiadłyśmy do środka. Dosyć szybko dotarłyśmy na lotnisko. Jak się okazało już odbywała się odprawa biletowo-bagażowa. Po jej zakończeniu w końcu mogłyśmy odetchnąć. Usiadłyśmy w małej kawiarence mając ze sobą już tylko bagaż podręczny. Do odlotu miałyśmy jeszcze trochę czasu. Zamówiłyśmy sobie po kawie i ciastku.
- Już nie mogę się doczekać - powiedziała Sam.
- Ja tak samo. Napewno niczego nie zapomniałaś?
- Myślę, że nie, chociaż jeszcze się okaże - zaśmiała się.
- Kto nas odbiera?
- Narzeczony cioci. Widziałam go pare razy więc chyba go rozpoznam. - uśmiechnęła się
- Oni w ogóle wiedzą, że będziemy wcześniej?
- Tak już do nich dzwoniłam.
Po skonsumowaniu ciastka zamówiłam sobie jeszcze jedną kawe.
- Nie za dużo trochę tej kawy? - spytała zdziwiona Sam dalej męcząc swoją pierwszą.
- Nie martw się o mnie - posłałam jej uśmiech. Jak się okazało nie starczyło już czasu bym mogła ją w spokoju wypić, gdyż pasażerowie zostali już wzywani na pokład. Zapłaciłyśmy i opuściłyśmy kawiarenkę. Nim się obejrzałam byłyśmy już w samolocie. Zajęłyśmy miejsca i oczekiwałyśmy na start. Czekało nas jakże niesamowite 5 godzin lotu. Rozsiadłam się w fotelu i wyciągłam z torebki mp3 wraz ze słuchawkami, Sam zrobiła to samo. W połowie lotu Samanta zasnęła. Tradycja. Postanowiłam przebudzić ją dopiero przy lądowaniu. W połowie lotu trochę zgłodniałam więc kupiłam jakąś kanapkę, którą serwowali na pokładzie. Zawsze coś. Dotrzymałam słowa i przebudziłam Sam, gdy tylko kazali zapinać pasy. W końcu po 5 godzinach wylądowałyśmy. W końcu. Właśnie jesteśmy w Londynie.
- Nareszcie - odezwała się uradowana. Wzięłyśmy wszystkie torebki i opuściłyśmy pokład. Potem chyba z godzinę czekałyśmy na walizki, które dotarły prawie ostatnie. Odebrałyśmy swoje bagaże i udałyśmy się w stronę wyjścia.
- I co widzisz go? - spytałam, gdyż jeszcze nie widziałam narzeczonego jej cioci.
- Tak, tam stoi - powiedziała z uśmiechem - Cześć wujku - przywitała się, gdy tylko się do niego zbliżyliśmy.
- Cześć Samanta. - odparł i przytulił ją.
- To jest moja przyjaciółka, Jasmine.
- Dzień dobry - powiedziałam wyciągając dłoń.
- A dzień dobry, dzień dobry. Dave, bardzo miło poznać
- Mnie również - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Pomogę wam - powiedział chwytając obydwie walizki - Chodźcie.
- Dziękujemy - odpowiedziałyśmy chórem i opuściłyśmy lotnisko. Zrobiło się trochę chłodno, a ja głupia nie pomyślałam, żeby wziąć ze sobą jakąś bluzę. No cóż wytrzymam ten kawałek do auta. Od lotniska do domu cioci była godzina. Cały ten czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nawet polubiłam tego Dave'a. To całkiem fajny gość.
- Dobra jesteśmy na miejscu - powiedział. Bez jego pomocy wyjęłyśmy walizki i powoli udałyśmy się w stronę domu cioci.
- Wow. Wy naprawdę tu mieszkacie? - spytała z niedowierzaniem. Nim zdążył odpowiedzieć z domu wyparowała ciocia Lucy.
- Samanta, Jasmine! Dziewczynki jak miło was widzieć - powiedziała i przytuliła nas obie. - Chodźcie do środka - dodała i zaprowadziła nas do domu. Mieszkanie było naprawdę śliczne. Nasz pokój usytuowany był na górze. Musiałyśmy być w jednym pokoju, jednak to nie problem bo był on dość duży i dało się nas pomieścić. Rozpakowałyśmy walizki i zeszłyśmy na dół. Lucy oprowadziła nas po całym domu.
Mamy czuć się jak u siebie. Po krótkiej 'wycieczce' wszyscy wypiliśmy herbatę i porozmawialiśmy.
- Możecie iść już do siebie i odpocząć. Pewnie jesteście zmęczone. Jutro będziemy jechać na zakupy do centrum, więc pokażemy wam okolice. - powiedziała
- Już nie możemy się doczekać - odezwała się Sam. Dopiłyśmy herbatę i ruszyłyśmy na górę. W sumie to tylko ja, bo Samanta została na dole chcąc jeszcze coś zjeść. Ja jakoś nie miałam już apetytu. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i przebrałam się w piżame. Potem ułożyłam się wygodnie w łóżku próbując zasnąć.
*
Przebudziłam się. Zegarek wskazywał 10. Wstałam z łóżka. Sam już nie było. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Jak zwykle wzięłam prysznic i umyłam zęby. Włosy naprostowałam. Zrobiłam sobie lekki makijaż i udałam się z powrotem do pokoju. Tym razem wybrałam to http://www.faslook.pl/collection/pastelowe-barwy/
Zeszłam po cichu na dół nie chcąc nikogo obudzić.
- Nie musisz się tak skradać - odezwała się Lucy, która krzątała się po kuchni.
- O.. Dzień dobry. Myślałam, że jeszcze śpicie.
- Dzień dobry. Nie śpimy już od dawna. Zajmij sobie miejsce przy stole w jadalni. Zaraz śniadanie.
Posłusznie udałam się do jadalni i dołączyłam do Samanty i Dave'a.
- Dzień dobry - powiedziałam wchodząc do środka.
- A witam, witam - odezwał się Dave.
- Cześć - uśmiechnęła się Sam. Po chwili Lucy dołączyła do nas i razem zabraliśmy się za jedzenie. Gdy tylko skończyliśmy udałam się na górę spakować torebkę, bo za chwilę jedziemy. Spakowałam te najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam spowrotem na dół. Nim się zorientowałam wszyscy byliśmy już w aucie. Muszę przyznać, że okolica jest naprawdę świetna. Mogłabym tu mieszkać. Zaczęliśmy chodzić po sklepach
kupując coś do domu. Po drodze zahaczyliśmy o restauracje. Siedzieliśmy tam dłuższą chwilę.
- Jak chcecie możecie przejść się po sklepach z ubraniami. Są tu za rogiem. My w tym czasie z Davem wybierzemy jakiś ciekawy film. Co wy na to? - zaproponowała
- Jak mogłybyśmy odmówić - zaśmiała się Sam. Po chwili opuściłyśmy restaurację i udałyśmy się w stronę sklepu.
- Dobrze, że dałam się tobie namówić... Tu jest cudownie - rzekłam
- Widzisz? Mnie zawsze warto słuchać - zaśmiała się. Obejrzałam się na chwilę, czując, że coś wypadło z mojej torebki. Nie zorientowałam się co to było, bo wpadłam przypadkiem na jakiegoś przechodnia. Nie wierzę, że Sam go nie widziała. Pewnie specjalnie nic mi nie mówiła.
- Przepraszam nie zauważyłam cię - zaczęłam się tłumaczyć gdy moim oczom ukazał się wysoki, zielonooki chłopak z bujnymi lokami.
- Nic się nie stało, ale następnym razem mogłabyś bardziej uważać - uśmiechnął się i poszedł dalej. Ja za to podniosłam swoją " zgubę " i odezwałam się do Sam:
- Dlaczego nic mi nie mówiłaś?
- Bo on akurat był ładny - zaśmiała się. Ja tylko walnęłam ją lekko w ramie.
__________________
No więc 2 rozdział już jest :) Wiem, że strasznie późno, ale nie mogę spać i mi się nudzi -.- Więc postanowiłam go w końcu dodać. Nóg naprawdę dzisiaj nie czuje :/ Wstałam o 8 rano, bo jechałam na narty. Oczywiście musiałam mieć nauke xD Ale za to miałam fajnego instruktora :D W sumie na nauce wyrąbałam się tylko 3 razy, potem na stoku tylko raz, ale tak, że noga boli mnie do tej pory ._. Potem jak wróciliśmy musiałam pojechać z moją mamą do galerii po sukienkę na sylwestra ( bo oczywiście nie zmieściłam się już w swoją ulubioną :/ ) dla mnie i dla niej. Siedziałyśmy tam dobre dwie godziny o.o
Ale ok, już Was nie zanudzam ;) Pojutrze wyjeżdżam, więc trzeci rozdział pojawi się dopiero po nowym roku. A no właśnie, przecież muszę złożyć Wam życzenia skoro w tym roku już nic nie dodam. Chciałabym życzyć Wam wszystkiego najlepszego, zabawy do samego rana i niezapomnianego sylwestra :) Myślę, że będziecie się dobrze bawić ^^ Jeszcze na koniec wierszyk : >
Mikołaja w kominku,
Prezentów ile się da,
Cukierków 2 skrzynki,
Pięciometrowej choinki,
Przed domem śnieżnego bałwana
I sylwestra do rana!
Prezentów ile się da,
Cukierków 2 skrzynki,
Pięciometrowej choinki,
Przed domem śnieżnego bałwana
I sylwestra do rana!
Widzimy się w 2013 roku :) Paaa :*